czwartek, 11 lipca 2013

4 - Idziesz ze mną na imprezę ?

- Louis... Świetnie spędza mi się z tobą czas, ale ja muszę już iść. Jestem tu, bardzo dlugo, mama może się martwić. - mowiłam - przepraszam i przepraszam, ze nie moglismy spędzić tego dnia normalnie... Ty musiales gapic się jak ja płaczę, a ja...
- A ty nie jestes winna, przeciez to nie przez ciebie, nie obwiniaj sie...Nie obchodzi mnie jak spędzam te chwile, ważne ze z tobą... - dokończył Louis.
- Lou... - pocalowalam go i odeszlam.
- Ej, Cat, zobaczymy się jutro ? Znaczy, jeśli chcesz... - podbiegl do mnie
- Z tobą wszędzie. - i poszłam
Nacisnęlam na klamkę drzwi, które z latwoscią się otworzyly. W środku zobaczylam mamę siedzacą na fotelu z dlońmi w twarzy...
- Mamo... - rozpoczelam - ja.. ja cię tak przepraszam, ze wtedy tak zareagowalam...
- Nic się nie stalo, ale moglas przynajmniej odbierac telefony.. martwilam się o ciebie. - nawet na mnie nie spojrzała.
- Tak, wiem, jest mi przykro naprawdę...
- Wtedy z domu wyszlas rozwścieczona i zapłakana a teraz nagle przychodzisz do domu całkiem... inna ? Gdzie ty bylas, co ?.
- Ja po prostu... rozmyslilam to wszystko... rozumiem już. a gdzie Mily i... - zrobilam przerwę. trudno mi teraz powiedzieć to slowo. - ... i tata ?
- Mily w swoim pokoju, a tata poszedl cię szukać. Zadzwon do niego ze wrociłas... - mama podala mi sluchawkę.
- Zaczekaj, później, a powiedzieliscie juz Mily?
- Nie, to nie takie łatwe.
- To ja się tym zajmę.. A ten tata niech mnie dalej szuka, później do niego zadzwonię. - pobieglam na gorę do pokoju siostry.
* w pokoju siostry *
- Hej siostrzyczko, możemy pogadać.?
- Hmm, no tak - odłożyła zabawki na bok. - Ale ty chcesz ze mną gadać ?
- To ważne. Posluchaj - usiadlam obok niej - w życiu bywają ciężkie i trudne do znosienia sprawy... Mama i tata wlaśnie taką przeżyli. - z trudem weschnęłam
- Jak to ?
- Po prostu nie są do siebie przeznaczeni. I... Nie będą już razem...
- Ale dlaczego ? - jej minka bardzo mnie zesmuciła.
- Kochana tak to jest, to nie tak łatwo wytłumaczyć...
- Dobrze... Ja rozumiem. - mała łezka spłynęła jej z oczu.
Moja siostra była wtedy naprawdę odważna. Widziałam, że chciala się rozplakać, ale powstrzymywała łzy. A ma dopiero 7 lat, jestem z niej dumna.
Zadzwoniłam do taty. Szybko wpędził do domu, ale... nie wiedzialam, że od razu chce się od nas wyprowadzić. Co to ma być, nienawidzę go. Trudno, skoro tak chciał, to trudno. Spakował walizki, pożegnał się z nami, chociaż ja nic mu nie powiedziałam, byłam na niego wściekła. Nie był to wspaniały widok, nie mogłam w to uwierzyć, że on nas tak okłamywał. Wieczorem zadzwonił do mnie Louis.
- Hej Cat, mam pytanie...
- Tak ?
- W sobotę jest impreza u kolegi, chciałabyś pójść ze mną.? Chlopaki też idą.
- Jasne, czemu nie, muszę się trochę otrząsnąc, po tym dzisiejszym dniu. Nie mam zamiaru pełnić w sobie żalu przez niego...
- I dobrze, nie musisz się wcale tym martwić. Przyjść po ciebie o 18 ?
- Jasne, jeszcze jutro się dogadamy. Papa
- Pa - rozłączyłam się
 Zeszłam na dół, sprawdzić co z mamą. Okazało się, że na razie będziemy mieszkać tu, w tym domku nad morzem, a potem jeszcze nie wiadomo. Pewnie wyjedziemy z powrotem do Anglii.
Następnego dnia, postanowiłam zrobić małe zakupy, nie mam się za bardzo w co ubrać na imprezę. Z koleżanką poznaną niedawno wybrałyśmy się do mojego ulubionego sklepu z ciuchami.
- Przepraszam, jaki rozmiar ? - zapytałam kasjerkę wskazując na kremową sukienkę z falbankami.
- S - odpowiedziała kobieta przy kasie.
- Dziekuję.
Przymierzyłam. Pasowała idealnie. Zapłaciłam za ciuch i wyszłam ze sklepu. Potem kupiłam jescze trochę żarcia na imprezę. Do domu przyszłam wyczerpana, więc tylko okąpałam się, zjadłam kolację i szybko wskoczyłam do łóżka.
Sobota. W tym dniu właśnie miała odbyć się impreza. Wstalam, ubrałam się, umyłam... zresztą wiadomo, poranne sprawy, jak to codziennie. Mama miała w planach dziś z Mily iść do jej koleżanki na noc, bo ta ma urodziny czy coś takiego. Wcześniej, jeszcze przed imprezą przyszedł do mnie Louis. Postanowiliśmy spędzić ze sobą trochę więcej czasu. Razem przygotowaliśmy składniki do naleśników i zaczęliśmy przygotowywać danie. Zapowiada się smacznie - pomyślałam.
- Hmm... może więcej mąki - zapytałam kierując wzrok na Louis'a.
- Hmm... no może tak - zrobił wzrok łobuza. miałam złe przeczucia. i tak jak myślałam. Louis zaczął sypać mnie maką, jak w jakimś filmie. Oczywiście musiałam mu się odpłacić, dlatego także sypałam w niego mąką. Zabawa skończyła się tak, że cała kuchnia była obsypana...
- No ładnie, jest 14 a my musimy zjeść, przygotować się do imprezy i w dodatku posprzątać...
- Ej, twojej mamy nie ma, posprzątasz jutro.
- Posprzątasz, tak ? Myślisz, że ja to wszystko sama będę sprzątala ? - zapytałam go uśmiechając się pod nosem
- Hmm... może..
- O ty ! - zaczęłam znowu sypać go mąką, ale on miał sprytniejszy pomysł i zaczął mnie łaskotać. Chyba domyślił się, że to mój słaby punkt, więc jeszcze bardziej mnie łaskotał. Nie wiem jak, ale po chwili znaleźliśmy się na balkonie. 


- Hee, uważaj mała ! - prawie bym spadła, ale na
szczęście Lou mnie podtrzymał. - widzisz, dobrze,
że cię trzymałem, inaczej byś spadła. 
- Taa, ale gdybyś mnie nie łaskotał, to byśmy w ogóle nie znaleźlibyśmy się na balkonie. ! - popatrzyłam w jego oczy z uśmiechem. - dobra, koniec tej parodii, trzeba się już szykować.
Ogarnęliśmy trochę ten bałagan a potem z apetytem zjedliśmy naleśniki. Louis mial już tutaj swoje ciuchy na imprezę, dlatego poszedł przebrać się do łazienki, a ja do swojego pokoju.
- Łaaał. - usłyszałam od Louis'a wychodząc z pokoju już w mojej nowej sukience.
- To co idziemy?
- Jasne - chwycil mnie za rękę i poszliśmy.
W końcu dotarliśmy na imprezę. Weszłam na ogromną salę, gdzie byli już chlopaki z 1D i dużo nieznanych mi osób. Mnóstwo balonów, jak ta jakimś balu czy coś, był nawet DJ, wszędzie rozmnażały się kolorowe reflektory.
Louis pociagnał mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Było odjazdowo. Potem nadszedl wolny kawalek i oczywiscie tanczylam go z Louis'em. A wlasciwie to praktycznie przez caly kawalek się calowalismy. Szalelismy cały wieczór, potem noc, piliśmy drinki i oboje byliśmy pod wpływem alkoholu, tak jak większość osób na imprezie.
Bylam juz trochę zmęczona zabawą więc odwrócilam się w stronę dzrzwi bo mialam zamiar wyjść. Chlopaki krzyczeli zebym jeszcze nie wychodzila ale ich nie sluchalam. Potem podszedl do mnie Lou, przyciągnąl mnie do siebie i namiętnie pocalowal.
- Tylko nie wychodz jeszcze. - szepnąl .
- Jestem zmęczo....- w tej chwili chlopak znów mnie pocalowal.
Dalam się przekonac i zostalam jeszcze na imprezie. Teraz wlasciwie nie tanczylismy tak często, bardziej raczej się tylko calowalismy.
* perspektywa Louis'a *
Ta impreza byla doskonala. Szczególnie z nią! Nigdy wczesniej nie spotkalem tak wspanialej dziewczyny. Ale był mały problem... Nie wiedzialem jak jej  powiedziec... Moja kariera moglaby zniszczyc nasz związek. A ja bym tego nie chciał. To idealna dziewczyna. Powiem jej to później.
* perspektywa Cat *
Niestety po tym długim czasie teraz nie da się mnie przekonać na zostanie jesczze dluzej. Teraz bylam na serio zmęczona. Wyciągnęlam Louis'a z parkietu.
- Lou, kochanie, teraz na serio muszę juz isc. Czuję już zmęczenie. - odparlam patrząc się w jego błękitne oczęta.
- Ale na prawdę musisz.?
- Tak, muszę już isc do domu.
-No okey. To chodz ja cię odprowadzę. - i wyszlismy oboje z wielkiej sali.
Chodzilismy jakby takim malym parkiem trzymając się za dlonie. Zatrzymalismy się w jednym miejscu i usiedliśmy  na chwilę na ławkę. Louis dalej trzymał moją dłoń.
- Ty jesteś taka piękna i idealna. Zawsze będziesz tylko moja. - szepnął mi do ucha.
- Tak Louis, a ty zawsze będziesz tylko mój. - odpowiedzialam.

***
I jak podoba wam sie ten rozdział ?
Dla was zrobiłam trochę dluższy. ♥
Ale dowiedziałam się dziś, że jutro jadę nad jezioro, i będę dopiero w poniedzialek, dlatego nie będę mogła pisać. Dopiero w poniedzialek ;) Papaa. Komentujcie ♥ ;*

3 - Dlaczego nam to zrobiłeś ?

Zaczęlam trochę piszczeć, ale wiedzialam, ze Louis jest juz daleko i mnie nie uslyszy. Miałam zamknięte oczy. Ktoś podniósł mnie z ziemi.
- Co się stało ? - uslyszałam bardzo znany mi głos. Otwarłam oczy.
- Tata ? - tak to był on. Mój tata. - Co ty tu robisz? Przestraszyłeś mnie do cholery.
- No przyjechaliśmy już. Twoja mama z siostrą są już w domu - powiedzial jakby ukrywając coś przede mną.
- A ty co tu robisz.?
- Nie skupiaj się na mnie ! Tylko idź prędko do domu ! - wykrztusił zdenerwowany - W ogóle co tu robisz ?
- Byłam z... ym.. z koleżanką - skłamałam. Nie chciałam wiecej się taty dopytywać, bo chyba by to go zdenerwowało. Nie wiem, dlaczego dziś jest taki ostry.
No więc szlam plażą do domu, byłam już blisko. Panowała niezykła cisza, Wiatr z czasem lekko zadmuchal, a drzewa jakby szemrały do siebie.
Rano wstalam jak zwykle wcześnie. Umyłam się... a zreszta wiadomo. Zapowiadał się na prawdę świetny dzień. Z okna promienie słoneczne przygrzewały moje cialo. Ubrałam się w bluzkę na ramiączkach, krótkie spodenki i trampki. Na twitterze był wpis Harry'ego : ,,Dzisiaj i jutro mamy dzień wolny. Nie wiem jak wy, ale ja będę leżeć w łóżku.'' . Po chwili zadzwonił Louis i zaproponował spotkanie o 13. Zgodziłam się.
 * Perspektywa mamy Cat ( Zoffie )
Jak on mógl mi to zrobić ?! Boję się reakcji córki na ten temat. Przez niego będziemy mieli teraz wielkie problemy ! Z wielkim trudem i bólem podeszłam do córki, aby jej to wytłumaczyć.
- Cat... bo ja i tata mieliśmy ci coś do powiedzenia. - ręce mi się trzęsły.
- No to gadajcie szybko bo zaraz mam spotkanie z chł... yy, z koleżanką. - wygadała naciągając na siebie bluzę.
-  No my... my się rozstajemy z tatą... - wykrztusiłam. to był najgorszy moment mojego życia.
- Ale.. Co .?! Ja dobrze słyszę.?! Jak to ?! - była załamana
 * Perspektywa Cat *
To co usłyszałam w ustach mamy zdołowało, mnie chociaż na poczatku myslalam ze to jakis żart... To dlatego tata wczoraj tak dziwnie się zachowywał.?
- Mamo ale jak ?!
- Zapytaj może tamtego - mama wskazala na tatę.
- Jak to ? Tato..? - spojrzałam na niego.
- Kochanie, bo ja... Mam kochankę...
- Co ?! I ty śmiesz jeszcze do mnie gadać 'Kochanie'?! Nie odzywam się do ciebie! Jak mogłeś! - pobiegłam rozgniewana w stronę drzwi.
- No ja..ja...prze.przepraszam. - próbował mi jesczsze coś powiedzieć ?!
- Proszę bardzo, masz, co zrobiłeś. A teraz się zastanów jak to powiedzieć Mily ( siostra Cat ). - powiedziała mama.
 Nacisnęłam na klamkę drzwi i wypędziłam z domu. Biegłam przed siebie nie zważając uwagę na nic, ani na nikogo. Biegłam długo przed siebie, czasem z lzami w oczach. Nie mogłam uwierzyć, że nasza rodzina właśnie się rozwala. Przecież mi nigdy nie mieliśmy żadnych sprzeczek. Dlaczego on nam to zrobił ?! Nagle zauważyłam, że chyba się zgubiłam. Usiadłam gdzieś na kamieniu, wtarłam dłonie w moją płaczącą twarz. Ciągle ktoś próbował się do mnie dodzwonić, ale ja nie odbierałam, bo byłam zajęta płakaniem. Nagle usłyszałam kroki z tyłu. Nie odwracałam się, nie obchodziło mnie kto tam jest. Świat nie istniał już wtedy dla mnie. Wtedy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Czyjąś znaną mi dotąd dłoń. Przetarłam oczy i zobaczyłam Louis'a.
- Kochanie co się stało, dlaczego płaczesz.? - pytał zmartwiony.
- Ale jak mnie w ogóle znalazleś.? - zapytalam nie patrząc nawet na niego.
- Bałem się o ciebie, bo telefonów nie obierasz. Martwilem się.
- Weź zostaw mnie w spokoju. Już wiesz ze jestem tu więc idź sobie.
- Powiedz czemu płaczesz? Ktoś ci zrobił krzywdę? - dopytywal się.
- Nie twoja sprawa! A teraz idź stąd.!
 * Perspektywa Louis'a *
Coś musiało ją zdenerwować. Bałem się o nią. Ten kto zrobił jej krzywdę bedzie miał ze mną do czynienia. Ona płacze, coś musiała złego się przytrafić. Nie mogłem odejść. Musiałem się z nią jakoś dogadać, choćby mnie wygoniła aż do morza.
*  Perspektywa Cat. *
- Nie pójdę dopóki mi nie wyjaśnisz co jest. Jestem twoim chłopakiem i mam prawo wiedzieć. - walczył o odpowiedź
- Nie mam teraz humoru... - odparlam
- Wlasnie. A ja postaram się go naprawic. A teraz mów o co chodzi.
- No bo... - postanowiłam mu powiedzieć. - dzisiaj okazało się, że moi rodzice biorą rozwód - rozplakalam się jeszcze bardziej w jego ramionach.
On przyciągnął mnie do siebie i mocno wtulił. W jego ramionach od razu zrobilo mi się cieplej. Zapomniałam o całym nieszczęściu i nie wiedzialam dlaczego wczesniej plakalam. Zrobilo mi się lepiej.
- Nie martw się, w związkach tak czasem jest. Ja też byłem w takim przypadku jak ty, tyle że byłem wtedy o wiele młodszy. Moja mama znalazła sobie nowego partnera.
- Pocieszyleś mnie. Czuję się teraz o wiele lepiej. Tobie mogę powieżyc wszystko i w każdej chwili. Ale nadal nie wiem czemu mój tata to zrobił...
-Nie myśl teraz o tym. Twoja przyszlosc pewnie będzie ukladala się bardzo dobrze z tatą. Nie tak jak z moim... - zasmucil się. - mam nadzieję, ze mi wierzysz?
- Wierzę ci z calego serca, Lou. - wtulilam się w niego.
Siedzielismy na kamieniu długo wtuleni w siebie... Nie zwracalismy uwagi na to, ze te siedzenie na kamieniu dlugo juz trwa. Od jakiegos czasu w moim życiu byl tylko on.
Nikogo innego nie widzialam. Dzięki niemu czulam się bezpieczniejsza, w kazdej chwili mogłam na niego liczyc.


***
Co myślicie o tej części ?.
Skomentuj, proszę, to dużo dla mnie znaczy ♥
Kiedy chcecie następną część ?.
♥ ;* :3

2 - Nie zjadłam ostatniego ciastka...

Podczas jazdy nie wydałam dźwięku o tym, co mnie dziś spotkało. Ta nasza droga wydawała się bardzo dlugo, chociaż, że zatrzymywaliśmy się w różnych miejscach. Spoglądałam tylko na jeżdżące samochody spod szyby. Nie zauważyłam, ale zasnęlam w pewnym momencie. Spało mi się miękko z moim wygodnym snem, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie odpycha.
- Niee mamo, nie zjadłam ostatniego ciastka. Nie wiń mnie.! - mialam wrażenie, że to mama coś chce ode mnie, ale jak się potem okazało to była siostra, która próbowała mnie rozbudzić ze snu.
- cat, jesteśmy już na miejscu, wychodź, jesteśmy już !
- No już, wychodzę tylko nie szarp mnie ty mała ! - na szczęście powstrzymalam się i nie powiedziałam niczego obraźliwego.
Wyszliśmy z samochodu. Nasz zarezerwowany domek nie był specjalnie duży. Obejmował małą kuchnię, lazienkę, trzy sypialnie i salon. Byłam zmęczona jazdą, dlatego szybko położyłam się do łóżka. Jutro rozpakuję wszystkie ciuchy - postanowiłam. Ale jeszcze przed snem, złapałam karteczkę, którą dał mi Louis.
,, Gdy tylko cię zobaczyłem, to jakby coś się we mnie zmieniło. Proszę, zadzwoń do mnie jutro ♥'' . Zarumieniłam się. Nie wiedziałam, że taki sławny i popularny chłopak, może poczuć coś do zwykłej dziewczyny. Bylam trochę wstrząśnięta tą wiadomością, ale potem szybko poszłam spać.
Przed sobą widziałam jakieś sceny. Na początku moje dzieciństwo. Bawiłam się z jakimś chłopczykiem, przypominającego mi kogoś. Potem był program X-factor chyba, w którym występował Louis, a ja byłam tam z nim. Osiągnął wielką sławę, a potem chyba ze mną chodził... Gdy się nie widywaliśmy, bo on miał jakieś wywiady lub koncerty, to w domu czułam się jakaś... samotna ? Prowadziliśmy własne życie i dobrze nam szło. Jednego dnia, siedziałam sama na ławce z jego zdjęciami w rękach, bo go nie bylo.... A potem... potem nie wiem.
- O Fuck ! Co to miało być ?! - zerwałam się ze snu.
 Potem nie potrafiłam zasnąć. Gapiłam się w sufit, rozmyślając, co ma znaczyć ten sen. Zorientowałam się, że była już 7 rano. Otrząsnęłam się, zeszłam na dół, zrobić sobie śniadanie. Na bladzie była jakaś karteczka : ,,Cat, zrób sobie śniadanie, ja z tatą i z siostrą poszliśmy w odwiedziny mojej koleżanki. Bedziemy dopiero tak o godzinie 16. Możesz robić, co tylko chcesz. Mama. ''. Postanowiłam wyjść na świeże powietrze. Było ciepło, pogoda dopisywała. Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Lou. Trochę się stresowałam, bo nie wiem, co ma mi do powiedzenia. Sięgnęłam po karteczkę i zapisałam jego numer telefonu.
- Slucham ? - usłyszałam spod słuchawki.
- Hej Louis, tu Cat, ta dziewczyna, którą poznałeś na stacji samochodowej. - zaśmiałam się. - pamiętasz mnie jeszcze?
- Hej, jak mógłbym cię zapomnieć. Poza tym, minął dzień. Nie umiałem doczekać się az zadzwonisz.
- Ty się cieszysz, że mnie słyszysz.?
- No tak... Czytałaś karteczkę, którą ci dałem, prawda.?
- No taak. - zarumieniłam się. Dobrze, że tego nie widział.
- Wiem, że mało się znamy i w ogóle... ale nie chciałabyś może jutro się spotkać.? Mam dzień wolny.
- Oczywiście, byłoby super.
- Świetnie, podaj tylko ulicę i przyjadę do ciebie. - podałam mu adres - To pa kochanie... znaczy. - nie dałam mu dokończyć.
- Tak, pa kochanie. - parsnęłam i rozlączyłam się.
Po tej rozmowie czułam się... magicznie ? Tak, chyba tak. Ale jednocześnie, nie mogłam uwierzyć w to, ze ten chlopak chce się ze mną umówić.
Przygotowałam sobie obiad, słuchając muzyki na full'a. Potem włączyłam skype, żeby trochę porozmawiać z Mary. Chciałam na początku powiedzieć jej o Louisie, ale raczej by mi nie uwierzyła. Powiem jej w swoim czasie, lub wcale. Włączyłam na chwilę twittera i spostrzegłam wpis Louis'a.: ,,I met the girl of my dreams''. Jej, nie wiedziałam czy to chodzi o mnie, może tak, a może nie. Dzień minął mi szybko. Po chwili też przyszli rodzice z siostrą. Trochę pooglądałam telewizję, a pozniej poszłam spać, nie umiałam doczekać się jutrzejszego spotkania z Louis'em.
 Wstałam wcześnie, resztę zrobilam tak jak zawsze, umyłam się, wyczesałam, ubrałam, zjadlam sniadanie. Trochę sobie pospacerowałam po plaży, byłam trochę na zakupach. Dziś rodziców także nie było w domu, też gdzieś szli. Usiadłam na sofie i czekałam na dzisiejsze spotkanie z Lou. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Cześć, jestem Louis, wczoraj umówiłem się z tobą przez telefon i miałem przyjść po ciebie - dowcipniś wystawił mi rękę na przywitanie. Zaśmiałam się.
- Oo, cześć, a ja to Cat. Chyba cię kojarzę, wiesz ? - odpwiedziałam z dumą.
- Świetnie. To co, idziemy.?
- Zapraszam do środka.
Zrobiłam nam herbatę i gotowe już ciasteczka. Z apetytem podjadaliśmy je i śmialiśmy się tocząc różne rozmowy. Coraz bardziej poznawaliśmy się. On za każdym razem mega mnie rozśmieszał, wygłupiał się. Zaproponował wyjście nad morze. Zgodzilam się.
* spacerując brzegiem morza*
- Wiesz Cat... - zacząl - od razu gdy cię zobaczyłem, miałem zamiar ci to powiedzieć, ale się wstydziłem. Podobasz mi się.
- Naprawdę ci się podobam .? Ja nie wiem co powiedzieć Lou...
- Nie musisz nic mówić. - w tej chwili chlopak przybliżyl się do mnie i czule pocałował. Trwało to chyba z 30 sekund, czyli dużo jak na pierwszy raz...
Gdy się oderwalam spojrzałam na jego błękitne, błyszczące oczy,a potem lekko się uśmiechnęłam, po czym on to odwzajemnił. Wziął mnie za rękę i dalej spacerowaliśmy po plaży. Trzymając jego dloń poczułam ciepło. Nagle zadzwonił telefon z jego kieszeni.
- Nie odbierzesz? - zapytałam, po długiej ciszy.
- Ale co.? - chyba się na coś zagapił, że tego nie slyszał
- No telefon i dzwoni.
- Aa.. ymm. Przepraszam na chwilkę - odebrał słuchawkę. - Słucham.? Eh. Nie, ale teraz? Serio.? Kurde. Do dobbrze już jadę - tyle udało mi się usłyszeć z jego rozmowy.
- Cat... dzwonil mój menadżer, Paul, chce żebyśmy się teraz spotkali w studiu.
- Co.? Ale jak to, tak późno.? - zapytałam nieco zdziwiona.
- Najwyraźniej... Bardzo cię przepraszam, wynagrodzę ci to jakoś.
- Co.? Nie musisz mi niczego wynagradzać, idź już bo się spóźnisz. Rozumiem przecież.
-  Naprawdę.? Ale i tak ci wynagrodzę. Chodź, odprowadzę cię teraz do domu.
- Nie trzeba, przejdę się, mam niedaleko.
- Ale na pewnio?
- Tak, nie martw się, przecież nie jestem dzieckiem. Paa
- Paa kochanie. - poszedl.
Spacerkiem szłam w stronę domu. Bylo juz bardzo ciemno, trochę się balam, ale na szczęście nie mialam daleko do domu. Na plazy nie widzialam ani jednej zywej istoty gdy nagle, uslyszalam wielkie kroki z daleka. Nie odwracalam się. Ten ktoś przyblizal się coraz blizej, a ja coraz bardziej się pocilam. Ogarnąl mnie wielki strach. Zaczęlam szybciej biedz, ale slyszalam, ze ta osoba tez daje coraz większe kroki. Nagle potknęlam się o kamień i upadlam na ziemię. Postac przyblizala się do mnie coraz to blizej. Co teraz...?!


***
Jak podoba sie wam ten rozdział.? Proszę, jak już tu jesteś to skomentuj, szczerze. ;)
Nastepną część dodam moze jutro <3 ;* ;3

1 - Nie jadę na ten koncert !

To już poniedziałek... Dokładnie 4 dzień odkąd wprowadziłam się do Polski. W moim życiu, wszystko dobrze się układało, ale po jakimś czasie, zrobiło się takie zamieszane i pełne różnych szaleństw. Kiedyś, byłam zwykłą dziewczyną, lubiącą się zabawić, która spędza czas z przyjaciółmi. Aż do czasu...
 Miałam plany pozwiedzać trochę miasto i znaleźć jakichś nowych ludzi, ale niestety pogoda zepsuła moje plany. Za oknem nic, tylko padało, była mgła, a ludzie chodzili w kurtkach, chociaż jest prawie środek lata. W takim razie postanowiłam pogadać z przyjaciółką na skype, bo nie miałam żadnych innych ciekawszych zajęć. Ale przecież nie ma to jak słuchanie dziewczyny, która ciągle nadaje o jakimś sławnym zespole, chyba.. One. Direction ? . Jest ich fanką... Wielką fanką, podobno największą...
- Cat ! One Direction przyjeżdżają do Polski, czujesz to .?! - usłyszałam jej głos z komputera.
- No, i.? - zaczęłam - przecież ty mieszkasz w Anglii, możesz prawie codziennie chodzić na ich koncerty, a byłaś już na tylu... Co to ma wspólnego z Polską.?
- Przecież ty możesz iść na ich koncert ! A wiesz kiedy...
- Pogięło cię. ?! Przecież ja nie jestem ich fanką, po co miałabym iść na ten koncert.?! - kłóciłam się z nią.
- O rany, ale zobacz raz przynajmniej jak to jest ! - podniosła głos.
- Nie ! Mary, nie potrzebuję idolów, nie chcę być walnięta na ich punkcie. Sorry,ale nie. - wyszło na moje, potem jeszcze chwilkę pogadałyśmy, ale nie długo.
 Po rozłączeniu, nudziło mi się jak cholera. Dzień minął, poszłam spać, potem następny i znowu... Jednego dnia dowiedziałam się, czegoś ciekawego od rodziców.
- Cat, posłuchaj. - zaczęła moja mama wzruszając ramionami. - U nas, pogoda nie dopisuje. Postanowiliśmy z tatą, że wyjedziemy na wakacje. Nad morze.
- Serio.? To świetnie, cieszę się. - byłam podekscytowana - to kiedy wyruszamy?
- Jutro
- Aha. Mieliście zamiar powiedzieć mi to wcześnie ? - wydałam uśmiech na twarzy.
- Chcieliśmy zrobić niespodziankę.
Pięknie. Cieszyłam się, że wyjeżdżam nad morze. Tam jest o wiele lepsza pogoda, niż tutaj. Nie ma to jak dowiedzieć się o wyjeździe dzień wcześniej. Nie ma co, zaczęłam się pakować, pchając moje praktycznie wszystkie ciuchy do walizki.
- Mamo ! Tato ! Obudzić Cat .?! Bo wiesz, ona jeszcze jest w łóżeczku i chyba śpi ! - takie krzyki mojej głupiej młodszej siostry obudziły mnie nad ranem. Spojrzałam na zegarek - była 4. Niechętnie podniosłam się z łóżka i skierowałam w kierunku łazienki. Zrobiłam poranny prysznic, wyczesałam się, umyłam zęby. Dowiedziałam się, że wyjeżdżamy dopiero o 11, więc nie wiem po co tak wcześnie wstałam. Przecież miałam już wszystko przygotowane i spakowane. Ale nic - pomyślałam - smakowicie zjadłam omlety zrobione przez mamę i postanowiłam trochę pobiegać. Przecież nie miałam nic do stracenia. Ubrałam się w strój sportowy i wybiegłam z domu. Pogoda może była trochę lepsza niż wczoraj,ale i tak było jesczse zimno. Usłyszałam dzwonek telefonu.
- tak ? - odebrałam i usiadłam na ławkę.
- Cat, ale na pewno nie chcesz wybrać się na koncert One... - oczywiście była to Mary.
- Mary ! Nie, i nie zmienię zdania !
- No okeej... - nie widziałam jej, ale założę się, że jej mina się pogorszyła.
- A masz mi coś jeszcze do powiedzenia ? - zapytałam spoglądając na paznokcie.
- Tiaa. masz może dzisiaj czas.? Wejdziesz na kompa.?
- Dziś..? Raczej nie. Wyjeżdżam nad morze, wczoraj się dowiedzialam
- Serio.? świetnie, cieszysz się.?
- Nie, nie ciesze się. Nie cieszę się, że wyjezdzam od deszczowej pogody,że teraz będę się mogła opalać przed słońcem nad morzem. Nie cieszę się, że teraz nie będzie mi się nudziło. Absolutnie się nie cieszę ! - kpiłam z niej dla żartów.
- haha bardzo śmieszne. dobra ja już kończę, potem się odezwę, pa.
- Pa. - rozlaczylam się.
Po ćwiczeniach udałam się do domu. Była już 10. Resztę tego czasu spędziłam przed laptopem. W końcu nadeszła wyznaczona godzina, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Przez drogę nie odzywałam się prawie wcale, tylko słuchalam piosenek na MP4. Nagle w samochodzie zaczęlo cos rąbać z tyłu, jakies dziwne odgłosy, nie wiem co to bylo. Pojazd zaczął spowalniać, miałam złe przeczucia. Tak się stało, że oczywiście utknęlismy na stacij samochodowej. Okazało się, że mamy coś z silnikiem, nie wiem co dokładnie, nie znam się na samochodach, ale musieliśmy czekać, aż ktoś przyjedzie i je naprawi. A tak się cieszyłam. Rodzice z siostrą poszli do jakiejś kawiarenki, a ja zostałam na zewnątrz słuchając piosenek i gapiąc się w jeżdżące po autostradzie samochody.
- Co?! Ale jak to, przecież za niedługo chłopaki mają koncert ! Nie da się szybciej ?! - takie odgłosy uslyszałam od jakiegoś mężczyzny. Na pewno nie był to mój tata, poznałabym jego głos. Podeszlam trochę bliżej. Spostrzegłam tylko jakichs pięciu chłopaków, a obok mężczyzna, który coś tam gadał do kogoś. Dopiero potem zorientowałam się, że są to chłopaki z tego zespołu, na który tak Mary leci.
- Hej... - podeszłam trochę bliżej - cześć, jestem Cat, czy to wy należycie do tego sławnego zespołu.? - zapytałam z ciekawości.
- Yhhmm. Tak, to my, a jesteś fanką.? - zapytał koleś o bujnych lokach na głowie.
- Niee, ja nie, ale kolezanka tak...
Na początku, nie chciałam mieć z nimi nic do czynienia, ale potem postanowiłam, że się przedstawię, nie ma co. Chyba nawet z chęcią każdy z nich mi się przedstawil.
- Co tu robicie.? W polsce.?
- Mamy w poniedziałek koncert w Polsce, nie słyszałaś.? - szemrał Zayn.
- Taa, ale coś dzieję się z naszym autobusem, jeszcze nie wiadomo co. - wtrącił Niall
- Aha. A wiecie, niezły zbieg okoliczności, mam podobnie.
W sumie nie zaszkodziło mi trochę z nimi pogadać, co mi tam. Nawet spoko się z nimi gawędziło, co chwila któryś z nich się wygłupiał lub gadal coś dziwnego. Ten Louis to najwięcej paradowal na stacij, chociaż na początku nawet dziwnie się na mnie spoglądał, wlaśnie to zauważyłam.
- Chlopaki, jedziemy, nie a czasu do stracenia, autobus naprawiony ! - krzyknął ich własny menadżer, po tych slowach Louis udawał, że przez niego się ogłuszył, z czego wszyscy zaczęli się śmiać.
- No trudno, fajnie mi się z wami gadało. - pożegnałam się z każdym przytulając go, ale gdy nadeszła kolej Louis'a podam mi jakiś skrawek papieru do dłoni i... pocalował.?
 Usiadłam na kamieniu i włożyłam karteczkę do kieszeni, na razie nie chciałam jej otwierać. Po chwili także mogliśmy jechać.

Prolog

Co by tu powiedzieć... Nazywam się Cat, naprawdę jestem angielką, ale nie dawno przeprowadziłam się do Polski z rodzicami i młodszą siostrą. Moja przyjaciółka uwielbia pewien sławny zespół, a ja... ja tam nic do nich nie mam. Pewnego dnia rodzice robią mi niespodziankę. Podczas niej kogoś poznam, kogoś kto odmieni moje życie. Ale pojawią się małe problemy rodzinne. Tylko w jaką stronę tu iść.? Czego się spodziewać.? Tego nie wiem. Okaże się dopiero potem...

***
Jakie pierwsze wrażenia opowiadania.? 
Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście komentowali, to dodaje mi siły. :)
Dziękuję ;* ♥